niedziela, 4 stycznia 2015

Przygotowania.....

...... prawie na ostatnią chwilę. Prawie, ponieważ bilety zostały wykupione już na początku czerwca 2014 roku. Ale rezerwowanie noclegów, dokładniejsze planowanie trasy wycieczki czy wreszcie sprawdzanie typowej zimowej pogody zostawiliśmy sobie na koniec grudnia/początek stycznia. Nie powiem, żebym była spokojna z tego powodu. Wręcz przeciwnie - do zeszłego czwartku, czyli Nowego Roku czułam stres na każdą myśl o braku noclegu na Florydzie.
Ale może zacznę od początku. Pomysł na sam wyjazd pojawił się jakieś 1.5 roku temu. Początkowo plan był taki, aby jechać do Stanów na miesiąc, wypożyczyć samochód i przejechać drogę 66. Niestety, jako, że chcieliśmy jechać na cały lipiec lub sierpień, to ceny biletów nas znacznie przerosły. Nie pomagało śledzenie nowych promocji na portalach typu loter lub fly4free. Po drodze wydarzyło się jeszcze kilka innych rzeczy, które również uniemożliwiły nam wyjazd. Dlatego, kiedy zobaczyłam na jednej ze stron nagłówek w stylu "Loty do Stanów już za 1100zł w obie strony", nie wahałam się i po krótkiej rozmowie ze wszystkimi zainteresowanymi, zabukowałam 4 miejsca na trasie Praga-Londyn-NYC, West Palm Beach-Filadelfia-Londyn-Oslo na ferie 2015! :)
Plan uległ zmianie. I to dużej. W początkowych planach w ogóle nie było mowy o Florydzie, tylko o Kaliforni. No ale za taką cenę nikt nie śmiał wybrzydzać. 

Jakiś miesiąc temu zaczęliśmy się zastanawiać jak dotrzeć do Pragi i wrócić z Oslo. Wiem, że trochę późno, ale szczęśliwi czasu nie liczą  :) Jeśli chodzi o Pragę, to nie było problemu. Na szczęście istnieje Polski Bus i za 39zł można spokojnie tam dotrzeć. Natomiast Oslo to całkiem inna historia. Dookoła tego miasta są 3 lotniska. Nasz kombinowany lot kończy się na Gardenmoen. Niestety, nie możemy wrócić z tego samego lotniska do Polski, ponieważ nie zgrały nam się godziny. Ale nie ma tego złego - musimy się dostać na inne lotnisko, przez co będziemy mieć kilka godzin na zwiedzanie stolicy Norwegii (mam nadzieję tylko, że nie będzie strasznych mrozów).
Co do noclegów w samych Stanach - w trakcie poszukiwań mieliśmy następujące kryteria - musi być tanio, w dobrej lokalizacji, w miarę schludnie i ma być wifi. Oto co udało się znaleźć i zabukować:
*Nowy Jork - Hotel Marrakech na Manhattanie (Broadway, blisko Central Park). Nazwa może mało amerykańska, ale ceny bardzo konkurencyjne ;-)  5 noclegów
*Waszyngton - Capital Comfort Hostel 15 min metrem do Białego Domu i innych must-see; 2 noclegi
*Miami Beach - Lombardy Inn hostel. Blisko plaży! Mimo, że noclegi (łącznie 7) rezerwowane jedynie z 3-tygodniowym wyprzedzeniem, to cenowo wyszło dość rozsądnie.

Po USA będziemy się przemieszczać autobusami i samolotem. Wyszło taniej niż wynajem samochodu. Wiem, że zobaczymy znacznie mniej, ale z drugiej strony zwiedzanie wybrzeża zimą chyba nie jest zbyt fajne (wciąż mam przed oczami obrazek zamarzniętego wodospadu Niagara... ;-) )

To tyle jeśli chodzi o ogólne przygotowania. Teraz zaczynam się zastanawiać nad garderobą słuchając Empire State of Mind :)

Ania


Witajcie!